23 sie 2011

Dlaczego lokalna żywność?

Piotr prowadzi swój sklep "Owocjusz" z lokalnymi 
owocami i warzywami (Jarosław, podkarpackie). 
Stawia na jakość i starannie wybiera swoich dostawców. 
Klienci to doceniają, a ja stoję w coraz dłuższej kolejce.
Każdy zetknął się z określeniami "ekologiczne" albo "organiczne". To już wypromowane etykietki mające coraz więcej zwolenników ale również przeciwników, uważających je za dziwactwo niewarte większych pieniędzy niż "normalne" produkty. Polski rynek żywności ekologicznej jest już sporo warty i rośnie bardzo dynamicznie (50 mln euro, wzrost 20-30% w skali roku, dane z maja/2011 wg PAP). Idziemy tą samą drogą co Stany Zjednoczone i inne kraje wysoko rozwinięte. Tymczasem wielu tamtejszych ekspertów od ekologii, dobrego jedzenia i smaku wskazuje, że coś po drodze się popsuło i jest lepszy kierunek: lokalna żywność. Dla tamtejszych eko-środowisk "lokalne" to w tej chwili to co kiedyś "organiczne" (czyt. Eating Better Than Organic - TIME Magazine ).

Skąd ta zmiana? Ludzie się zorientowali, że nie do końca podobają im się metody działania największych producentów. Wraz z rosnącym popytem na "organiczne" na rynku pojawili się wielcy producenci, stosujący uprawy i hodowle na skalę przemysłową oraz masowy transport towarów na dalekie odległości. Priorytetem stał się zysk ze szkodą dla jakości i smaku towaru. Zachowując pewne zasady np. niestosowania środków ochrony roślin, łamie się inne np. zrównoważonego rozwoju i ekologicznej produkcji.

Koncepcja lokalnej żywności jest zorientowana na odwrócenie trendu jakim już dawno poszła produkcja "normalnej", a ostatnio "organicznej" żywności. Trendu w kierunku masowej produkcji żywności oraz kontrolowania rynków przez wielki biznes i wielkich pośredników. Chodzi o to, żeby na nowo połączyć klientów z lokalnymi producentami, bezpośrednio lub poprzez lokalnych pośredników. W ten sposób producenci dostają więcej pieniędzy, a klienci tańszy i lepszy towar. Lepszy bo bardziej świeży, solidniejszy i lepiej dopasowany do klienta.

Większa solidność wynika z większej przejrzystości (sąsiedzi i klienci obserwują!), stosowania bardziej tradycyjnych metod produkcji i braku anonimowości. Częstsze kontakty klient-producent pozwalają na budowanie stosunków opartych na zaufaniu i lepszym wzajemnym zrozumieniu. Wiadomo, że producenci częściej uzależniają unikalne cechy swoich produktów od oczekiwań klientów jak działają w lokalnym systemie. Znasz swojego rolnika (czy właściciela sklepiku co zna rolników) - rozmawiasz z Nim, On Cię karmi, Ty go utrzymujesz - czy to nie piękne?

Codziennie głosujemy swoimi pieniędzmi, czy chcemy mieć wybór pomiędzy towarem lokalnym, a towarem z supermarketu - niedługo możemy go nie mieć. Czy pieniądze mają pozostać w regionie, czy nie. Czy jedzenie ma być bardziej różnorodne i unikalne, czy wszędzie takie samo. Czy ludzie z pomysłami, patrząc na to co się dzieje, będą mieli odwagę zabrać się za lokalną produkcję, czy nie. Decydujemy o być, albo nie być: lokalnych upraw, sadów, małych piekarni, sklepików, jadłodajni...

Drogi Kliencie i lokalny Producencie, warto do siebie dotrzeć. W końcu nie macie daleko.

Jesteś za? Dołącz do facebook.com/lokalnazywnosc Tam znajdziesz więcej informacji, a już we wrześniu dowiesz się jak łatwo znaleźć producentów, lub dotrzeć do klientów, w TWOJEJ OKOLICY (projekt wspomagany przez Czarną Rzepę!).

5 komentarzy:

  1. super idea - jestem jak najbardziej za!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawy pomysł, nie powiem.
    Jednak to jest chyba nie do zastosowania w dużych miastach ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Dlaczego nie? w dużych miastach sprzedają również lokalni dostawcy, trzeba ich tylko poszukać... przykład z centrum Warszawy: http://lokalnazywnosc.pl/targowisko-przy-halach-banacha

    OdpowiedzUsuń
  4. Obawiam się jednak, że ta ekologiczna żywność w sporej liczbie przypadków nie jest tak do końca ekologiczna.
    Trzeba bacznej uwagi i nie rzucać się od razu na coś tylko dlatego, że ma etykietkę eko.
    Chociaż z drugiej strony skąd zwykły człowiek, który nie ma tak naprawdę pojęcia o sprawie, ma wiedzieć co kupuje?

    OdpowiedzUsuń
  5. Lokalna zywnosc wchlania te same enzymy, kurz z gleby, powietrze, naslonecznienie, wilgoc, deszcz, wode co my. To powoduje, ze nasz organizm jest przygotowany lepiej do jej przetworzenia niz cos sprowadzonego z odleglosci 1000km - i wydobywa z niej potrzebne nam elementy. Organizm jest takze przygotowany na niespodzianki co rosliny natrafity, bo mysmy to samo doswiadczyli i podswiadomy mozg przygotowal na nie obrone. Generalnie 80% jedzenia co spozywamy powinno byc produkowane w promieniu 50km od nas. 100 lat temu wszystko bylo lokalne, i ne bylo gieldy sprzedajacej [comodities], ale obecnie korporacje daza do przejecia calkowitej kontroli naz zywnoscia poprzez GMO, przepisy zabraniajace sprzedazy produkcji indywidualnej, wymogi stosowania antybiotykow i promieniowania [podobno] dla "bezpieczenstwa" konsumenta.

    OdpowiedzUsuń